Metoda „na pracodawcę” polega na wyłudzeniu danych logowania do mobilnych kanałów dostępu do bankowości internetowej, pod pretekstem atrakcyjnej oferty pracy. Dlatego Rzecznik Finansowy ostrzega: nigdy, nikomu i pod żadnym pozorem nie podawaj swoich danych logowania do konta bankowego.
Blisko 40 tysięcy złotych stracił klient Rzecznika Finansowego w wyniku przestępstwa metodą „na pracodawcę”. Zmamiony obietnicą zatrudnienia w charakterze zawodowego kierowcy, udostępnił „przyszłemu pracodawcy” dane logowania do mobilnego kanału dostępu do własnego konta bankowego. A przyszły pracodawca okazał się być wyrafinowanym przestępcą, który metodycznie zdobywał zaufanie poszkodowanego. Teraz szuka go policja w całym kraju.
Pan Michał (imię zmienione) szukał pracy od kilku miesięcy. O pracę rozpytywał znajomych, w internecie przeglądał ogłoszenia. Jego sytuacja finansowa była coraz trudniejsza. Miesięczne obroty na koncie bankowym nie przekraczały 500 złotych. A jednak przestępcy, który podszył się pod pana Michała i wyłudził dostęp do konta, udało się zaciągnąć „kredyt na klik” w Banku PKO BP na ponad 28 tysięcy. Kolejne tysiące przestępca wyłudził z firm oferujących szybkie pożyczki.
Jak to możliwe, że dane logowania do konta bankowego trafiły do przestępcy? Pan Michał był zdesperowany. Wielomiesięczne poszukiwania pracy nie przynosiły skutku. Pewnego dnia, w połowie listopada 2019 roku na portalu OLX znalazł wreszcie ogłoszenie, o które mu chodziło. Praca zawodowego kierowcy, 4 tysiące na rękę, cykl szkoleń, służbowy samochód, laptop, komórka. Wspólne z domniemanym pracodawcą zainteresowania motoryzacją. To pasja, którą obaj omawiali godzinami, kochali samochody. Zdążyli się zaprzyjaźnić jeszcze przed podpisaniem umowy o pracę.
Sprawy jednak trzeba było wreszcie formalizować. Przyszły pracodawca zaproponował nietypową formę rozliczania paliwa – poprzez konto bankowe pracownika. Aplikację bankową zainstalował na telefonie, który już za dwa dni miał być służbową komórką pana Michała. Wymusił od niego podanie loginu i hasła do prywatnego konta oraz zmianę numeru telefonu w banku, by móc potwierdzać transakcje z telefonu służbowego. By rozwiać wątpliwości pana Michała, poprosił go o wcześniejsze wypłacenie wszystkich środków z tego konta. – Na koncie zero złotych, co złego może się zdarzyć? – pomyślał pan Michał.
Już następnego dnia kontakt między miłośnikami motoryzacji urwał się. „Przyszły pracodawca” zaciągnął szybki kredyt w banku na ponad 28 tysięcy złotych, od kolejnych trzech instytucji pożyczkowych, podszywając się pod pana Michała, otrzymał blisko 10 tysięcy złotych. Nie udało zaciągnąć się tylko jednego kredytu – na kolejne 15 tysięcy złotych. Oszust wypłacił pieniądze i zniknął. Szuka go policja. Pan Michał został bez pracy, za to z kilkudziesięciotysięcznym długiem. Do banku zwrócił się z reklamacją, która została odrzucona. Teraz musi spłacać niezaciągnięte przez siebie zobowiązania. Nie zgadza się z argumentami banku, dlatego zwrócił się o pomoc do Rzecznika Finansowego.
– Przestępcy nie ograniczają się już do wyłudzania środków pieniężnych zgromadzonych na rachunku bankowym klienta – mówi dr hab. Mariusz Golecki, Rzecznik Finansowy. – Coraz częściej wykorzystują wyłudzone dane do zaciągania kredytów i pożyczek w imieniu osób pokrzywdzonych.
Rzecznik Finansowy podkreśla: – Niezależnie od okoliczności należy bezwzględnie chronić dostępu do bankowości internetowej przed niepowołaną ingerencją osób trzecich. Pod żadnym pozorem nie należy nikomu ujawniać haseł do bankowości internetowej. Brak środków na rachunku nie zabezpiecza nas przed przestępstwem, bowiem przestępcy mogą zaciągać na naszą szkodę zobowiązania, często na bardzo wysokie kwoty.
Mariusz Golecki zwraca również uwagę na obowiązki banków w zakresie zapobiegania tego rodzaju przestępstwom. W ocenie Rzecznika Finansowego stosowanie przez banki uproszczonej procedury przyznania kredytu, tzw. „kredytów na klik”, może budzić wątpliwości z punktu widzenia zapewnienia bezpieczeństwa klientów.
– Stosowanie tego mechanizmu powoduje, że przestępcy po przejęciu kontroli nad dostępem do konta ofiary wykorzystują wszelkie dostępne możliwości uzyskania środków pieniężnych z rażącym pokrzywdzeniem klienta banku – zauważa Mariusz Golecki.
Rzecznik Finansowy podkreśla przy tym, że banki powinny każdorazowo precyzyjnie określać w umowach z klientami sposób składania oświadczenia woli w związku z zawarciem umowy kredytu lub pożyczki z wykorzystaniem kanałów bankowości internetowej.
– Za niedopuszczalne uznać należy stosowanie, na zasadzie analogii, zasad składania oświadczeń woli przewidzianych umową dla innych usług bankowych, w szczególności usług płatniczych związanych z prowadzeniem rachunku bankowego. Czynności bankowe polegające na udzielaniu pożyczek i kredytów są całkowicie odrębne od czynności bankowych polegających na prowadzeniu rachunków bankowych, w związku z czym ustalone zasady składania oświadczeń woli w związku z prowadzeniem rachunku bankowego nie mogą być automatycznie stosowane do zawarcia umowy kredytu – podkreśla Rzecznik Finansowy.
Pan Michał spłaca nie swoje kredyty. Oszusta szuka policja.